RadioNewsLetter - Wydanie 322

Numer wysłany 2007-05-30

Drodzy czytelnicy, To było tak. Najpierw nastały ciemności, potem silnie zawiało, porwało co luzem na dworze stało i porządnie polało. Cholerka, telefon cyfrowy zablokowało i już chciałam się dobrać do urządzenia ISDN typu magiczna skrzynka, ale przecież jestem tylko dziewczynką. Za dużo kabelków, za dużo możliwości i skończyło się na tym, że zostaliśmy na jakiś czas bez łączności. Co z tym klimatem się dzieje? Jeszcze maj, a już kwietnie łubin jak długi, piołun się do płotu wznosi, a jaśmin o dotyk prosi. I tak sobie pomyślałam przy tej (nie)pogodzie, że jak tylko zakwitnie jarzębina o konferencji myśleć zaczynam:) serdecznie pozdrawiam alina

Wizytówka: Tomasz Arabski - Radio Gdańsk

Członek zarządu ds. techniki, reklamy i marketingu.

Ponieważ zawsze chciałem być dziennikarzem, skończyłem telekomunikację (ETI) na Politechnice Gdańskiej. W Trójmieście to pozorny paradoks. Ponad połowa redaktorów naczelnych Dziennika Bałtyckiego, którzy kierowali tą gazetą po upadku komuny to absolwenci PG. Najbliżej uczelni było Radio Plus. Oj, kochane czasy. Potem Radio Zet. Dziękuję za JP2 w Polsce, w Sarajewie, Hawanie. Potem powrót na dodatnią antenę. Jak ja uwielbiałem Łagodne Przeboje. Następnie transfer do Dziennika Bałtyckiego.

Blues Corner 166

Czy wyobrażacie sobie polskiego wydawcę fonograficznego, który decyduje się dziś na nagranie i wydanie płyty z nowoorleańskim jazzem? No chyba, że nie jest przy zdrowych zmysłach albo jakiś bogacz zleci mu wykonanie bardzo specjalnego 'premium'. A w takiej Kanadzie, na zasadach całkowicie komercyjnych, właśnie się ukazał się album zawierający 12 starożytnych pieśni wykonanych przez głos kobiecy na tle tradycyjnej orkiestry dętej. I założę się, że sprzedadzą kilkanaście tysięcy na całym świecie.

Prawie jak w kinie...

W niedzielę między 16 a 17 mieliśmy w Łodzi mały koniec świata. Pierwszy raz zobaczyłam na własne oczy grad wielkości orzecha włoskiego. Nawałnica zrobiła 'sałatkę' z kwiatów na moim balkonie. Zabiło dzikie wino. Wytłukło nawet skalniaki. Nie będę opisywać, jak deszczówka z zapchanych studzienek pod blokiem zaczęła wybuchać w mojej łazience. Ani tego, że miałam szansę na romantyczny wieczór przy świecach, bo wywaliło korki. Przez kilkadziesiąt minut wszystko wyglądało jak Wojna Światów w muzycznej adaptacji Jeffa Wayne'a. Bez introdukcji Richarda Burtona, bo walnęło w jednej chwili. A później wyszło słońce...