Słów kilka o Rayu (ale nie Mikołaju)

Trochę trudno się oswoić z myślą, że już nie ma Raya Charlesa. To był człowiek o niespożytej energii, zawsze uśmiechnięty, wieczny optymista, choć życie nie było dla niego łaskawe. Urodził się w Albany, w stanie Georgia w 1930 roku. Jego ojciec nie miał stałej posady, a matka pracowała w tartaku. Bieda w domu aż piszczała.

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się