Blues Corner 114
Sobotnią noc z 30 na 31 lipca spędziłem w niezwykłym miejscu i jeszcze bardziej niezwykłych okolicznościach. Siedziałem na pokrytym trawą zboczu pagórka opadającego łagodnie w stronę tafli niewielkiego jeziora. Noc była gorąca, tropikalnie parna. W oddali grzmiało a niebo porysowane było mgnieniami błyskawic. Siedziałem na tym pagórku w towarzystwie prawie 20.000 (słownie: dwadzieścia tysięcy) ludzi płci i wieku wszelakiego.
Komentarze