Prawie jak w kinie...

Znowu słucham Tomka Beksińskiego. Zaczęło się od tego, że 1 listopada sięgnęłam na moją półkę z audycjami, nagranymi z radia na przestrzeni wielu lat. I wybrałam jego pożegnalny program z 12 grudnia 1999 roku: Pamiętają Państwo scenę z Casablanki? Kiedy w Paryżu Ingrid Bergman mówi do Bogarta 'Pocałuj mnie Rick. Pocałuj, jakby to był ostatni raz.' Ręka potrąca kieliszek. Wino rozlewa się po stole... Spróbujmy przeżyć tę scenę przez najbliższe cztery godziny...' . Kiedy słyszę te słowa, tytułową kompozycję Maxa Steinera i zaraz potem gra As Time Goes By w wersji Bryana Ferry, niemal zawsze mam łzy w oczach. Bo śmierć Tomka w jakiś symboliczny sposób zakończyła moim zdaniem pewną epokę. Epokę inaczej niż obecnie pojmowanej istoty Radia.

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się
   

Komentarze