Świat według njusrumu...
Jak mewa na polu pszenicy, tak się czuję po powrocie do kraju. Jakby mnie odstawili z powrotem Tralfamadorczycy z 'Rzeźni numer pięć' Vonneguta. Miesiąc sam na sam ze sobą w podróży na jeden z końców świata to jest i dużo i mało zarazem. Wystarczająco, żeby poznać dziesiątki nowych miejsc i ludzi, za mało, żeby to przyswoić. A może o to chodzi? Widzieć, ale się nie przyzwyczajać. Andrzej Stasiuk w 'Jadąc do Babadag' książce, która była jednym z moich przewodników pisze, że 'w dawnych czasach każda daleka podróż wyglądała na ucieczkę'. Tak było również w moim przypadku, znaczy czas stoi w miejscu.