O mowo antenowa! Ty jesteś...
O nie! Wcale nie jak zdrowie! Wręcz przeciwnie – ale do rzeczy.
Jako obiecałem NadRedakcji Szanownej, tak i zrobiłem: wzorem NieDźwiedzia otworzyłem sobie wieczorkiem butelkę australijskiego Shiraz i zabrałem się za pisanie tekstu, za który – z powodu opóźnienie – już od wspomnianej NadRedakcji oberwałem kałamarzem w łeb.
Komentarze