24 godziny z życia porankowca: Rafał Chirowski, Złote Przeboje

Mam dobę do doby nie podobną, więc wyciągnąłem po jednej godzinie z ostatnich kilku lat. Tzn. te najciekawsze, bo tych nieciekawych to niepamiętasie. Zatem:

5.00. – 6.00. Właściwie zaczęło się dziesięć minut wcześniej od Big Time Petera Gabriela. To taki budzik, który rekompensuje trochę fakt, że nigdy nie pamiętam co mi się śniło. A tak zakładam, że były to rzeczy równie barwne, co w tym teledysku. No dobra wstaję. Czyli przechodzę nad śpiącą żoną i… chwilę się waham, bo żona kusi… niestety za mało czasu na to, na co musiałbym tu spuścić kołdrę milczenia, więc jestem już pod prysznicem. Zimnym. Oczywiście seria niekontrolowanych parsknięć, rżeń i pohukiwań budzi młodsze dziecię.

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się