Osama i Eurowizja

Wczoraj ze szwagrem, ale nie po pijaku, remontowaliśmy jego dom w Północnej Karolinie (Duck, Outerbanks) nad pięknym amerykańskim morzem, oglądając spektakularny zachód słońca, za friko zresztą, i wsuwając owoce tegoż morza, po cenach niewygórowanych. Wspominaliśmy rzewnie Osamę bin Ladena i stwierdziliśmy, że jakoś będzie nam go brakować, bo na kim teraz można wyładować frustracje wszelkiej maści, od kocich łbów poczynając, a na powiększającym się bezrobociu i zastoju gospodarczym kończąc?

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się