Prawie jak w kinie...
Nie lubię Walentynek. Choć może bardziej mam na myśli kiczowaty sposób obchodzenia tego dnia. Ostatnio myślałam o tym, co się stało z wartościowym kinem o miłości. Nie wierzę, że nie ma zapotrzebowania. Nie znając odpowiedzi na to pytanie zajmę się muzyką. Co roku 14 lutego wracam do moich ulubionych, filmowych wersji My Funny Valentine...