Guilty pleasures: Michał Prokopowicz
Migałem się przed tym działem kilka tygodni... jak widać, w pewnym momencie poległem i oto jestem. Z racji pracy w specyficznym miejscu (Antyradio) nie przystoi mi słuchać muzyki spod znaku "pitu, pitu" czy innego badziewia. Mają być flaki, krew... czyli z przytupem. Jednak pojawiła się płyta, która zaburzyła naturalny rockowo/metalowy porządek.