Za co kocham Amerykę
Właśnie wróciłem z plaży. Ostatnie podrygi lata. Fale wysokie, niespokojne, jedna za drugą. Woda wzburzona, spieniona. Słońce za chmurami. Rekiny odpłynęły do ciepłych krajów. Kilku wędkarzy moczyło kije, ale chyba tak terapeutycznie. Mogli co najwyżej złapać katar. Na niebie klucze ptaków udających się na południe. A ja się uparłem i zanurzyłem gacie. Można było wytrzymać.