Prawie jak w kinie...

Gdy w ubiegłym tygodniu wspominałam na ramach RNL-a Davida Bowiego, nie sądziłam że zaraz potem przyjdzie nam pożegnać się z Alanem Rickmanem oraz Glennem Freyem. Pewnie dlatego pomyślałam w ostatnich dniach, że wraz ze śmiercią Artystów tego formatu umierają nasze marzenia o tym, że los podaruje nam kiedyś spotkanie z nimi. Nigdy nie byłam na koncercie Bowiego, The Eagles czy też solowym występie Freya, mimo że zawsze chciałam. Na swojej drodze nie spotkałam również Alana Rickmana. Choć właściwie zawsze miałam nadzieję, że los podaruje mi tego rodzaju szansę. Dziś wiem, że już jej nie będzie. I to mi przypomina, że trzeba żyć tu i teraz. Niczego nie odkładać na jutro, carpe diem...

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się