Prawie jak w kinie...
Znam takich, którzy uważają, że w życiu nie ma przypadków. A jak jest naprawdę? Nie wiem. Czasem tylko zadaję sobie takie pytanie. Tak jak dzisiaj, 22 czerwca 2016 roku. Andrzej Kondratiuk zmarł w 110 rocznicę urodzin równie znakomitego reżysera, Billy’ego Wildera. I w dniu 80 urodzin Krisa Kristoffersona. Wartość filmów Andrzeja Kondratiuka polega chyba przede wszystkim na tym, że to historie inne niż wszystkie, rozgrywające się gdzieś poza czasem. W przestrzeni, której bohaterowie żyją innym rytmem, z dala od rozpędzonego świata. Wystarczy wspomnieć takie dzieła jak choćby Gwiezdny pył. Jednak moim ulubionym obrazem zmarłego dziś twórcy zawsze będzie film Jak to się robi.