Łut
Podstawową jednostką szczęścia jest łut. Trochę mi go zabrakło podczas mojej podróży do kraju płaczącej wierzby. Ale w sumie i tak nie było źle. Najpierw jednak wylądowałem we Frankfurcie. Okazało się, że nie muszę zupełnie znać niemieckiego, bo co drugi Niemiec to Polak. Nawet trochę mnie to speszyło. No bo co sobie ci prawdziwi Niemcy pomyślą. Co by było jakby nad Wisłą wszyscy szwargotali po bawarsku?
Komentarze