Prawie jak w kinie - Ostatnia Rodzina

Ostatnią rodzinę debiutanta Jana P. Matuszyńskiego obejrzałam dwa tygodnie temu. Ale potrzebowałam czasu, by uwolnić się od emocji związanych z tym obrazem i spojrzeć na historię rodziny Beksińskich trzeźwym okiem, jeśli to w ogóle możliwe. Bo recenzje tego obrazu są skrajnie różne. Kością niezgody okazał się filmowy wizerunek Tomasza Beksińskiego. Dlatego od samego początku mam wrażenie, że odbiór tego filmu, a co za tym idzie ocena jego wartości, zależy przede wszystkim od kontekstu.

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się
   

Komentarze