Głos Niedźwiedzia
Dzień za dniem. Za majem maj... Przesunąłem sobie „długi majowy weekend” o tydzień. Spodziewałem się lepszej pogody. Się nie udało. Pogoda była taka sobie, ale poza tym cudownie. Góry to góry! Pospać, połazić, pojeść... No ale żeby 9 maja padał śnieg? Taki rok. Wróciłem dziś. Samolotem z Wrocławia. Bardzo przyjemnie i szybko. Z tym, że na lotnisku w Warszawie tuż po 13 wylądował „cały świat”.
Komentarze