Uroczy Rzeźnik
Byłem na koncercie Rzeźnika. Nie z własnej woli. Zostałem delikatnie przekonany. Łagodnie namówiony przez bardzo sympatyczną niewiastę. Panie szaleją za Rzeźnikiem. Ja mniej. Ale cóż miałem robić. Poszedłem. Na tego Jasia, Johna, przystojniaka z długim włosem i pięknym głosem. Na gitarze też gra przepięknie. Bo jak grasz na gitarze, nie będziesz nigdy samotny. Rzeźnikowi już stuknęła pięćdziesiątka, czyli ostatni dzwonek.