Głos Niedźwiedzia
Poleciałem do Wrocławia po dwa bochny chleba. Do czego to doszło... Prawda jest taka, że poleciałem na ważne spotkanie, ale bochny przy okazji się przywiozło. Piekarnia na placu Bema. Warto sprawdzić... Chleb w bagażu podręcznym, pachniało w samolocie, że hej. 1987 rok. Z Targów Płytowych MIDEM w Cannes, poza płytami przywoziło się mandarynki i sery pleśniowe. Sery też w podręcznym. Oj, nie pachniało ładnie w samolocie.
Komentarze