Reminescencje z podróży metrem
Dziś w metrze waszyngtońskim wszyscy spali albo na dzięcioła albo na popielniczkę. Osobiście wolę dzięcioła, bo jest bardziej dyskretny. Popielniczka to głowa do góry, otwarta gęba i to nie wygląda najlepiej. Dzięcioł to nos w dół i jest szansa, że się człowiek zbudzi na czas i nie przegapi swojej stacji.