Głos Niedźwiedzia
Fryderyki 25 lat temu. Jak dziś pamiętam... Nerwowo ssałem cukierki odświeżająco przeczyszczające. Kora w wielkim kapeluszu. Ja bez wąsów. Teatr Polski w Warszawie. Na próbie koncertu Pani Irena Santor. Miała wręczać nagrodę dla „wokalistki roku”. Było fajnie... Pani Irena podchodzi do mikrofonu i mówi: „i ja wtedy wręczę Fryderyka Edycie Bartosiewicz”. Tak, było inaczej.
Komentarze