Bond, James Bond
Ostatnio oglądam namiętnie Bonda. Za sprawą Netflixu, który nagle zasypał nas przygodami agenta 007. Z wyjątkiem trzech ostatnich filmów z Danielem Craigem, Bond w komplecie. Osobiście najbardziej lubiłem Rogera Moore i Seana Connery. “Live and Let Die” to pierwszy Bond, którego obejrzałem za Żelazną Kurtyną, w Sztokholmie. Z niezapomnianą piosenką tytułową Paula McCartneya.