I znów eurowizyjna kicha
Telewizor to jedna z ostatnich rzeczy, które potrzebne są mi do życia. Konkurs piosenki Eurowizji – od dawna już – także. Ale co zrobić, gdy u znajomych na ścianie plazma i podczas niedzielnej kawy na ekranie finał polskich eliminacji do Rotterdamu? Się patrzy. Się słucha. Się śmieje. Bo rzecz miała znamiona kabaretu.