Prawie jak w kinie...
Odkąd pamiętam, zawsze lubiłam przełom października i listopada. W czasach mojego dzieciństwa w ukochanej Naprawie przestawienie zegarków na czas zimowy oznaczało coraz dłuższe wieczory spędzane przy radiu. Powietrze przesycone zapachem opadniętych liści i wieczorne mgły snujące się nad polami i lasami zawsze pobudzały moją wyobraźnię. Uwielbiałam wtedy przeróżne historie z dreszczykiem...