Kunszt 

Od czasu , kiedy przyjechałem do Ameryki, jeszcze nigdy nie nasłuchałem się tylu teorii spiskowych, co teraz. Wybory, koronawirus, szczepionki, globalne ocieplenie, alternatywne źródła energii, imigranci, LGBT, mniejszości etniczne, religia, posiadanie broni. I tak dalej, i tak dalej. Okazuje się, że wszędzie czyhają na nas pułapki, zastawione przez krwiożerczych przeciwników swobód obywatelskich, którzy chcą nam odebrać biblie i pukawki i przeobrazić cały kraj w jeden komunistyczny Gułag.W tym momencie zaczynam odczuwać pewien przesyt.

Zwolennicy tych teorii, uzbrojeni w informacje pochodzące z mało sprawdzonych źródeł lub uzyskane od osób, które chcą na tym ubić polityczny kapitał, są w stu procentach przekonani o swojej słuszności i nie docierają do nich żadne argumenty. Mimo, że produkcja biblii nie słabnie, a sklepy z bronią mają się znakomicie, w umysłach tych ludzi zasiano niepokój. A jest ich dużo. Co zrobić z tym fantem? Zwłaszcza teraz, kiedy Amerykanie przygotowują się do świąt, dekorują choinki i kupują prezenty? Wyniki wyborów nie zadowoliły zwolenników obecnego prezydenta. Co nas czeka? Spokojna choinka, stan wyjątkowy czy wojna domowa? Mimo, że Generalna Administracja Usług (General Service Administration) uznała Joe Bidena za zwycięzcę, a Sąd Najwyższy, z republikańską przewagą, oddalił pozew Republikanów domagających się unieważnienia głosowania w Pensylwanii, sfrustrowani przegrani nie poddają się.

14 grudnia odbędzie się posiedzenie Kolegium Elektorów, które zatwierdzi ostatecznie wyniki wyborów. Nawet jeśli Biden zostanie oficjalnie prezydentem, jego przeciwnicy nie spoczną. Nigdy nie myślałem, że tak prężna demokracja jaką jest Ameryka, zmierza wielkimi krokami w kierunku Republiki Bananowej. Mimo to mam nadzieję, że zwycięży rozsądek i praworządność, a wojsko i policja staną po stronie demokracji. W obliczu zagrożenia wojną domową kupiliśmy choinkę i pośpiesznie ją ubraliśmy. Głównie Iwonka. Ja wstawiłem ją (choinkę, nie Iwonkę) do stojaka, podlałem wodą i zasiadłem w fotelu. Widok był iście niesamowity. Zaczęło się od gwiazdy i lampek. Potem girlandy i wreszcie bombki. Zauważyłem, że niektóre z nich przybrały na wadze. Zwłaszcza kilku Mikołajów i Krakowiak z polską flagą. Jego brzuch wyraźnie się powiększył od zeszłego roku. Bałwanki jakby schudły. Może to dlatego, że było tak mało śniegu. Ale ten Krakowiak nie daje mi spokoju.

Gwiazda błyszczy na szczycie, aczkolwiek musiałem wymienić żarówkę. Natomiast nie byłem w stanie wymienić żarówki w filmie “Jak zostać gwiazdą”, którym uraczył nas Netflix.

Nie były to “Narodziny gwiazdy” z Bradleyem Cooperem i Lady Gaga. Ucieszyłem się, że Urszula Dudziak wciąż ma dziką iskrę w oku. Tak na marginesie polecam jej album świąteczny nagrany z Grażyną Auguścik. Natomiast jestem pod wrażeniem, że operatorowi filmu, który rozgrywa się w dużej mierze w Warszawie, udało się uniknąć widoku Pałacu Kultury w kadrze. Zaiste kunszt to niebywały.

Wojtek Żórniak

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się