Bon ton w RNL
2 marca minęło 30 lat od jego śmierci, a są tacy, którzy do dziś nie mogą się z jego odejściem pogodzić. Francuski Elvis? Lepiej. To Serge Gainsbourg. Nie będę przytaczać tu jego biografii, bo i po co? Kto chce, przeczyta na Wikipedii. Albo w książce (rewelacyjnej skądinąd) Sylvie Simmons. Można też obejrzeć film Gainsbourg: la vie héroïque.
Komentarze