Rickrolling

Dzień zapowiadał się spokojnie. Rano wstałem, umyłem zęby, nakarmiłem kota i  pojechałem do pracy. Robiło się duszno i gorąco, jak to zwykle we wrześniu w Waszyngtonie. Zupełnie nie przeczuwałem, co mnie czeka i że będę musiał dokonać cudu. Gdzieś tak w połowie dnia dostałem SMSa od syna, Kuby, że mam mu znaleźć album winylowy Ricka Astley. Jakikolwiek. Zupełnie mnie zamurowało.

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się
   

Komentarze