Bon ton w RNL

Wyobraźcie sobie taką scenę: kościół, piątek, godzina 20:00. Na ołtarzu staje nie ksiądz, a artysta. Do tego niekryjący się ze swoją orientacją gej. I zaczyna śpiewać, a pieśń jego bynajmniej nie jest sakralna. Dodam, że rzecz dzieje się we Francji, dokładniej w Paryżu. Jaka jest Wasza reakcja?