Głos Niedźwiedzia
Bryknąłem na tydzień na Korsykę. Brykam tak od 1991 roku... Byłem w Ajaccio, kiedy w listopadzie 1991 roku złapała mnie wiadomość, że Freddie Mercury nie żyje… Niedawno znajomy mi opowiedział dykteryjkę o śmierci artysty. Chodził wtedy do liceum, dnia pamiętnego przyszedł do szkoły prymus, który wszedł do klasy i krzyknął: Mars nie żyje! Potem się okazało, że to jednak Mercury.