Padam, padam, padam
Wyczerpany kampanią prezydencką i wyborami w USA postanowiłem udać się do Paryża. I się udałem. Dla relaksu. Żeby otrzeć się o wielki świat i odchamieć. Plan miałem przebogaty. Muzea, zabytki, cukiernie, a nawet francuska Polonia. Zamieszkałem na poddaszu, piąte piętro bez windy. Po pierwszym wejściu na górę z walizą prawie wyzionąłem ducha, ale potem było łatwiej. Pod koniec tygodniowego pobytu wbiegałem na górę jak sarenka w myśl hasła: w zdrowym ciele zdrowe cielę.