RadioNewsLetter - Wydanie 652

Numer wysłany 2015-03-27

Drodzy czytelnicy, Scenka z Radiodays Europe w Mediolanie. Podczas przerwy na kawę stoję z trzema kolegami z Eurozetu. Rozmawiamy o konferencji, o tym co widzieli i słyszeli... Nie, nie rozmawialiśmy o odejściu Rafała Olejniczaka :)) W pewnym momencie musimy zdecydować, na jakie prezentacje każdy z nas pójdzie po przerwie. Wyjęłam papierowy program konferencji, a moi rozmówcy zaczęli klikać na aplikację RDE w smartphonach. To jest to! Telefon jest, nie tylko dla nowego pokolenia najważniejszym nośnikiem w codziennym życiu. The Head-Down Generation rules!! Zapraszam do zapoznania się z refleksjami uczestników RDE w Mediolanie. Zrobili to specjalnie dla Was, bo cały czas żałowaliśmy, że nie mogliście być tam z nami. serdecznie pozdrawiam alina

A mnie się marzy powrót RadioKonferencji (RDE2015)

Mimo długiej przerwy konferencyjnej (poprzednio byłam na RTDNA@NAB w 2009, jak ten czas leci!…) tegoroczne RDE w Mediolanie nie przyniosły mi wielu zaskoczeń. Może tylko nieco przerzedzone i rozjaśnione siwizną fryzury niektórych stałych konferencyjnych bywalców dowodziły, że trochę czasu jednak minęło. Druga tak wyraźna różnica - to fotografowanie ekranów z wyświetlaną prezentacją, zamiast notowania (miałam unikalną okazję zrobić zdjęcie ludzi, robiących zdjęcie zdjęcia ludzi robiących zdjęcie).

Radio rozmawia - Radiodays, Milano 2015 - Inicjacja

Wstyd wyznać, ale to moje pierwsze Radiodays w karierze. Wcześniej były polskie, draganowe Radiokonferencje (dziękujemy Alu) i tam owszem bywałem. Pierwsza różnica to brak jakichkolwiek podziałów branżowych między komercją, a stacjami publicznymi. Wszyscy operowali markami stacji bez znaczenia była forma organizacji. Okazało się, że słuchacz wybiera ulubioną stację ze względu na treści i muzykę, a nie formę własności. Szokujące :), ale prawdziwe.

Misja Mediolan! (RDE15)

Nie ma milszego wrażenia niż wejście w tłum obcych ludzi i czucie się pośród nich, jak wśród starych znajomych. Tak było właśnie w Mediolanie. W jednym miejscu spotkali się ludzie z różnych krajów, pracujący w różnych formatach, na różnych stanowiskach, ale wszyscy z pasją robiący radio.
Ktoś mógłby powiedzieć, że o radiu powiedziano i napisano już chyba wszystko, mimo to warto było się spotkać i porozmawiać nawet o kosmetyce anteny.

Mój pierwszy raz… czyli o Radiodays Europe 2015

Są tacy, dla których jest jeszcze wielką tajemnicą. Inni chcieliby o nim zapomnieć. Dla jeszcze innych był ekscytujący. Czasem jest zabawny. Często przyjemny. Bywa nawet określany jako „niesamowity”. „Pierwszy raz”. Chciałbym opowiedzieć o moim "pierwszym razie". Spokojnie. Nie będzie to opowieść o tym, czego dżentelmenom mówić nie wypada. Przeciwnie. Opowiem o tym, co mówili dżentelmeni i damy z całej Europy, którzy w połowie marca przyjechali do Mediolanu, by porozmawiać o radiu.

Wizytówka: Kuba Adamiak - Radio Szczecin

Prezenter, dziennikarz
Odkąd pamiętam słuchałem radia. W samochodzie, zanim miałem prawo jazdy była kłótnia z rodzicami, płyta czy radio. Oczywiście wygrywało radio, którego chciałem słuchać. Ale wróćmy do początków. Jak tylko zacząłem mówić, na moim pierwszym radiomagnetofonie, na ulubionej kasecie mojego taty nagrałem: „AGUGUGIGITUTUPUTU” - nie muszę chyba pisać, że ojciec nie był zadowolony. Przez radio internetowe dotarłem do Eski w Sosnowcu, gdzie Owca (DP Eski Śląsk) pozwoliła przychodzić i przyglądać się pracy na poranku.

Prawie jak w kinie...

Obejrzałam piękny film. Chwilami wstrząsający, ale jestem pewna, że kiedyś do niego wrócę. Ten obraz to nagrodzony australijskim Oscarem The Water Diviner. Dramat, którym debiutuje jako reżyser Russell Crowe. Pierwsze sceny to pole bitwy. Z napisów dowiadujemy się, że trwa walka o Gallipoli, jeden z najtragiczniejszych epizodów w historii I wojny światowej. Sekwencja nie trwa długo. Na razie nieistotne są niuanse polityczne. Na pierwszy plan wysuwa się przejmująca ludzka historia...

Guilty pleasures: Bogusław Potoniec - Grupa Radiowa Time

Przyznaję, nie unikam ekstremalnych doświadczeń muzycznych. Dowód? W pewien ubiegłoroczny listopadowy wieczór najpierw wybrałem się na recital niemieckiej sopranistki Nadji Michael do Opery Narodowej, a stamtąd wprost do klubu, gdzie swoje pierwsze urodziny świętowało Radio Vox FM. Tam, jak łatwo się domyślić, królowała nasza etniczna nuta (dokładnie ta, która zdaniem Zbigniewa Hołdysa, „podrywa ludzi do tańca organicznie, jakby kod do tej muzyki tkwił w polskim DNA”). Wieczór zaliczam do udanych…