Furmanką po Lwowie

Wywiało mnie za wschodnią granicę na koncert Artystki. Śmiesznie zaczęło być już od samego początku, bowiem zamiast o zapowiedzianej godzinie dziewiątej rano autokar przywiózł mnie do Lwowa o szóstej, po czym okazało się, że muszę jeszcze cofnąć zegarek o godzinę.

Aby w pełni korzystać z serwisu Radionewsletter.pl musisz się zalogować. Jeśli nie masz konta w serwisie wypełnij formularz rejestracyjny.

Zaloguj się
   

Komentarze