Głos Niedźwiedzia
Miło czasem uciec od nowoczesności i zaszyć się gdzieś na końcu świata. Tak miałem przez ostatnich kilka dni. Bez zasięgu, bez internetu, bez możliwości naładowania baterii do aparatu, a piwo i wino od 17 do kupienia w stołówce. Czułem się trochę jak na obozie harcerskim. Wieczorem, znaczy po zachodzie słońca wszyscy przy ognisku (jakby nam było mało gorącego słońca), wszyscy się pozdrawiają, każdy dostaje to samo na śniadanie, lunch, kolacje...
Komentarze