24 listopada 1991 roku byłem w Ajaccio na Korsyce. To był mroczny, chłodny, zapłakany dzień. Wieczorem, kiedy włączyłem telewizor, żeby sprawdzić, czy świat jeszcze istnieje zobaczyłem zdjęcia Freddiego. Nie znam francuskiego, ale łatwo było się domyślić,