Prawie jak w kinie...
Od kilku dni zalegam w czterech ścianach domu. Z powodu jakiegoś przeklętego wirusa nie jestem w stanie zmusić swojego umysłu i ciała do jakiejkolwiek działalności. To znak! Nie można ciągle musieć. Zatrzymałam się. Podarowałam sobie rzadki przywilej w dzisiejszym rozpędzonym świecie. Postanowiłam, że nie będę się więcej spieszyć. Co napisać, jeśli przytrafiła nam się niemoc? Zadać sobie pytanie, czy chcę napisać. Bardzo chcę. I właśnie wspominam czarno białe filmy w Paryżu.