Pałacyk Michla, Żytnia, Wola...
Kulminacją mojego pobytu w Polsce w tym roku były obchody 70-tej rocznicy Powstania warszawskiego. Wstrzeliłem się (przepraszam za wyrażenie) idealnie. I przepadłem z kretesem. Nie było odwrotu. Musiałem wziąć udział. I wziąłem. Obejrzałem niezliczoną ilość filmów dokumentalnych, wczytywałem się we wnikliwe analizy prasowe, wsłuchiwałem w debaty czy powstanie miało sens, czy też było czystym samobójstwem.