Komu to przeszkadzało?

Eurowizję oglądałem fragmentarycznie czyli wyrywkowo w Północnej Karolinie na Peacocku, platformie streamingowej sieci NBC. Peacock znaczy Paw i to doskonale podsumowuje poziom imprezy. Obawiam się, że nawet duża ilość alkoholu nie byłaby w stanie złagodzić moich cierpień. Czułem się jak dzieciak, w którego wmuszają olej rycynowy, mimo że wcale nie cierpię na zaparcie, a wręcz odwrotnie.