RadioNewsLetter - Wydanie 983

Numer wysłany 2024-04-26-
Drodzy czytelnicy,

‘A Marysia ciągle o pierogach’ – tak mówimy do Szymona piszącego od lat w RNL o Eurowizji. Możecie się śmiać z Eurowizji, ale ci co tam występują i akredytowani dziennikarze przeżywają ‘time of their life’. Byłam tylko raz na Eurowizji, w 1996 roku, w Oslo. Odebrano mnie z lotniska, w hotelu czekał kosz z prezentami i pełny spis praktycznych informacji. Na każdym rogu był ktoś, kto czuwał. Czułam się jakbym miała wystąpić w konkursie. No i cały czas byłam jako prasa dopieszczana jak nigdzie indziej.

Szymonie, dziękujemy za coroczne przybliżanie nam konkursu Eurowizji i artystów tam występujących. Jestem Twoją fanką :-)

Wygląda na to, że będę też fanką Piotra Zbrozińskiego. W tekście pod niewinnym tytułem ‘Inne podejście’ sprawdza moją (niewielką) odporność na tajemnicze, trzyliterowe skróty. W dodatku włożył do swojego artykułu filmiki z Youtube, w których paru facetów wycina otwory w blatach. Rozbrajające, przyznacie. Pomyśle o częstszej współpracy z tym autorem ;-)

Życząc słonecznego, długiego week-endu zapraszam do lektury nowego RNL.

Serdecznie pozdrawiam

Alina

Wizytówka: Mateusz Golis - Eska/Eska2

Szef anteny

W radiu już od… 13 lat, czyli więcej niż jedną trzecią życia. W 2011 roku po raz pierwszy przyszedłem na staż do Radia ZET, gdzie zostałem na dekadę. Przyszedłem do „Zetki” jako nieopierzony pisklak - radiowy i życiowy. Wyszedłem z całkiem sporą walizą radiowych doświadczeń, ale też jako mąż i ojciec. Jesienią 2021 roku odebrałem telefon od Piotra Jaroszewskiego, który zaprosił mnie do pracy na rzecz „Złotych…”. Zaproszenie przyjąłem i spędziłem ostatnie dwa lata. Dziś jestem Grupie ZPR. Zanim to się stało odbyłem wiele dobrych, radiowych rozmów z Olgierdem Wojtkowiakiem i Ewą Rosiewicz. Cieszę się, że dołączyłem do zespołu, który obfituje w talenty, pracowitość i taką napędzającą do działania (i mocno zaraźliwą) pasję do radia.

Największe zalety: Zdecydowanie łatwiej byłoby pisać o wadach. Można by było to wypunktować w mig. A zalety - staram się być rzetelny, szczery, pozytywnie nastawiony do ludzi i wytrwały. Choć moja żona ostatnią cechę nazwała by pewnie: „czasami to uparty jak osioł”.

Gdy włączam radio jest to najczęściej: Zawsze otaczam się radiem dla którego pracuję. Słucham wtedy w każdym możliwym momencie. Teraz mam trochę problem, bo po raz pierwszy w życiu pracuję na rzecz dwóch anten. Uczę się tego. Na konkurencję zerkam z ciekawości.

Mój pierwszy raz przed mikrofonem: Choć z Marcinem Wojciechowskim w ZET parę lat w studiu przesiedziałem - to na antenie nie pracowałem. I … co Marcin i wszyscy moi szefowie mogliby potwierdzić - nigdy nie miałem takich ambicji. Uwielbiam słuchać radia, uwielbiam kreować - z tych dwóch pasji uczyniłem sposób na życie.

Zwrotny moment w moim medialnym życiu: Na pierwszym roku studiów spotkałem na Uniwersytecie Krzyśka Pyzię, ówczesnego producenta poranków w ZET. Spotkanie i rozmowa były przypadkowe - bo nie studiowaliśmy ani na jednym roku, ani na jednym kierunku. On zaprowadził mnie na Żurawia i przedstawił Rafałowi Olejniczakowi i Jarkowi Paszkowskiemu. Od tego wszystko się zaczęło.

Ulubiony radiowiec: Jednego nie wymienię. Pokuszę się o TOP4 (kolejność przypadkowa).
Michał Korościel - za błyskotliwość, dystans do siebie i świata, optymizm, pasja do sportu, umiejętność bycia sobą na antenie.
Marcin Wojciechowski - za naturalność, tworzenie klimatu bliskości z Słuchaczem, talent do opowiadania o muzyce.
Janek Pirowski - za odwagę, antenową szybkość, kreatywność i poczucie humoru.
Konrad Piasecki (wiem, teraz już poza radiowym światem) - za profesjonalne przygotowanie, umiejętność zachowania zimnej krwi, dyskusje z politykami prowadzone z uśmiechem na ustach a nie z zaciśniętymi zębami. Dla mnie mistrz gatunku.

Pierwsza płyta, jaką kupiłem: Nie pamiętam swojej pierwszej płyty. Ale pierwsze płyty, jakie pamiętam „z domu” to „Supernova” Urszuli, „5” Kasi Kowalskiej” i jedna ze składanek Radia ZET.

Niezapomniane koncerty: Na uwagę zasługują 2:
- Bruno Mars w Krakowie w 2017 roku dokładnie tydzień przed moim ślubem. Wszystko się zgadzało. Artysta, repertuar, efekty… nawet pogoda dopisała.
- Paul McCartney w Krakowie w 2018 roku. To był mój drugi koncert Paula - ze względu na akustykę zdecydowanie lepszy od tego na Narodowym.

Killer płytowy/filmowy: Nafaszerowana singlami i przebojami płyta Bruno Marsa „Unorthodox Jukebox”.
A jeśli chodzi o film to… „Świnka Peppa”. A na poważnie… Koneserem kina nie jestem, ale filmy, które „wbiły” mnie w fotel to „Skóra w której żyję” Pedro Almodovara, „Django” Tarantino i „Chce się żyć” z Dawidem Ogrodnikiem.

Ulubiony gadżet: Ciągle noszę zegarki. Nie mam kolekcji drogich „cacek”, ale lubię mieć zegarek na ręku.

Jedno życzenie dotyczące radia: Może jestem niepoprawnym marzycielem, może pomyślicie, że „odleciał”. Ale bardzo życzyłbym sobie, żeby młode pokolenie poczuło, że medium, które jest na żywo i dzieje się „teraz” to pewnego rodzaju magia. Bo to, że to pokolenie (a przynajmniej jego znacząca część) jest przesycone obrazkami i ucieka w konsumowanie wyłącznie dźwięku to już nie jest pobożne życzenie.

Hobby: Ekonomia, gospodarka. Mogę też godzinami oglądać turnieje tenisowe. I nie tylko, kiedy gra Iga Świątek.

Motto życiowe: Nie mam. Staram się (pewnie z różnymi efektami) dawać innym to, czego sam oczekuję.