Pisany tygodnie po... by Dylan
Jest 4.30 rano i trzeba wstać. A wieczorem brat Marty, mojej dziewczyny, dał mi pierwszą część opowiadań o Wiedźminie i zasnąłem grubo po drugiej. Jedziemy na Roskilde. Przez ostatnich 6 lat tylko raz wybraliśmy inny sposób na spędzenie pierwszego weekendu lipca. I mimo, że wówczas dojechaliśmy prawie pod Giblartar, do dziś żałujemy tej decyzji. Bo, banał, pokochaliśmy Danię. Marta i ja. I, mam nadzieję, wszyscy, których przez te lata namówiliśmy na festiwal.