RadioNewsLetter - Wydanie 398

Numer wysłany 2009-01-28

Drodzy czytelnicy, Miałam zatytułować moją rozmowę z Grzegorzem Skwarkiem z Radia Podlasie "nauczyliśmy się liczyć... wyłącznie na Pana Boga i siebie", ale jakoś tak wybrałam bardziej uniwersalny tytuł. Dawno nie rozmawialiśmy ze sobą tak dużo o radiu.. Z Grzegorzem znamy się tyle lat, ile istnieje stacja, w której on wciąż pracuje. Sporo jest takich osób, z którymi mam kontakt od lat, można by powiedzieć "od radiowego zawsze". Jakże mile wspominam początki naszej wspólnej przygody z radiem, ze zdobywaniem profesjonalnej wiedzy... Pamiętacie, jak wielu z Was przesyłało raporty radiowe z nowościami do naszego biura Music & Media faxem... to były czasy, prawda? A teraz ja siedzę w lesie, Cesco w Amsterdamie i robimy wspólnie RNL. I pomyśleć, że kiedyś żeby zadzwonić z naszej leśniczówki trzeba było kręcić korbką, zgłaszała się międzymiastowa i krzycząc do słuchawki zamawiało się rozmowę. Czasami czekało się godzinami na połączenie... czasami.. nie doczekaliśmy połączenia:) serdecznie pozdrawiam alina

Głos Niedźwiedzia

'Endżojowałem, kiedy milczał'... Fakt, napisałem za mało, za słabo, niezbyt precyzyjnie. I dlatego tak mi się dostało. Chodzi oczywiście o ten wyjątkowy koncert, który HBO pokazała nam bezpłatnie... OK., bardzo podobał mi się Bruce Springsteen (tylko dlaczego farbuje włosy?). Bardzo podobał mi się 'mniejszy springsteen', czyli John Mellencamp (też farbuje…). Świetny był Wonder, ten chyba nie farbuje.

Blues Corner 199

Huey Piano Smith napisał kiedyś zabawną i taneczną piosenkę Rockin’ Pneumonia and The Boogie Woogie Flu. Nawet kiedyś dosyć ją lubiłem. Rzeczywistość ostatnich tygodni pozwoliła mi, niestety, poznać prawdziwą naturę 'flu' i mówię Wam – straszna franca! Pies trącał gorączkę i kaszel. Mnie się rzuciło na centralny ośrodek mózgowy i przez czas jakiś funkcjonowałem, jak zwiędłe warzywo. Ani pisać, ani czytać, nawet telewizji nie było mocy oglądać, absolutny glut. Jedyny ratunek to radyjko, które cichutko sączyło resztkę kontaktu ze światem.

okiem outsidera: stereotypy

Kto stoi w miejscu, ten się cofa. Tej prawdy oczywistej, znaczy truizmu, nikomu chyba udowadniać nie trzeba. Jeśli zaś trzeba, to znaczy, że czas mu na emeryturę. Bynajmniej nie wcześniejszą, ani też pomostową.

W myśl tej zasady tefałen24 reformuje Poranek. I bardzo dobrze, bo choć obsada jest przeraźliwie młoda, czego jej serdecznie zazdroszczę, to wszystko się z czasem – nawet młodość – może opatrzyć. A opatrzyć równa się znudzić. Dotyczy to oczywiście mało analitycznej widowni, której jest równo obojętne, co mówi postać na ekranie – byle ładnie wyglądała.